WARSZAWSKIE POKOLENIA

Właśnie mija 80 lat od Wielkiego Strajku Chłopskiego

Krystyn Dąbrowa

Zemsta na strajkujących
Prezentowany tekst został wykorzystany w publikacji w "Przeglądzie" nr 34/21-27.08.2017 
     Nadzwyczajny Kongres Stronnictwa Ludowego uchwalił 17 stycznia 1937 r. przeprowadzenie w lecie tamtego roku (później ustalono termin: 16 – 25 sierpnia) strajku chłopskiego będącego m.in. odpowiedzią na represje, które dotknęły o rok wcześniej chłopów Zamojszczyzny upominających się o prawa obywatelskie. W starciach z policją zginęło wówczas 6 chłopów, ponad 200 aresztowano, kilku działaczy ludowych osadzono w obozie koncentracyjnym – w osławionej Berezie Kartuskiej. 
     Strajk, który później nazwano Wielkim Strajkiem Chłopskim, miał polegać na całkowitym wstrzymaniu dowozu produktów rolnych na targowiska miejskie i ograniczeniu pracy tylko do własnych potrzeb. Z akcji strajkowej wyłączono Górny Śląsk, Pomorze, Wileńszczyznę, Wołyń, a więc regiony przygraniczne, nasycone mniejszościami narodowościowymi. Centrum strajku, ze względu na siłę SL i ZMW, znajdowało się w Małopolsce. Powstały lokalne komitety strajkowe, przygotowano straże mające czuwać nad przestrzeganiem zasad strajku, nie dopuszczające łamistrajków.
     W dniu 15 sierpnia, który ogłoszono Dniem Czynu Chłopskiego, na masowych wiecach i zgromadzeniach chłopskich wzywano do przywrócenia demokracji parlamentarnej, żądano nowych, uczciwych wyborów, likwidacji dyktatury sanacyjnej, zapewnienia swobód obywatelskich, skasowania wyroków wydanych na przywódców opozycji w tzw. procesie brzeskim, umożliwienie powrotu z emigracji Wincentemu Witosowi i innym emigrantom politycznym. Wysuwano także hasła socjalne i ekonomiczne. 
     W dniach strajku przestało pracować wiele młynów, gorzelni, mleczarni. Zaprzestano pracy w wielu majątkach obszarniczych. Nie dopuszczano do miast, organizowanych przez władze przy pomocy łamistrajków, transportów z żywnością . Zamarła większość targowisk. 
     Na strajk władze sanacyjne zareagowały brutalnie. Do rejonów szczególnego nasilenia ruchu strajkowego ściągnięto policję z całego kraju. Między innymi na teren woj. krakowskiego przysłano odznaczające się szczególną brutalnością Oddziały Rezerwy Policji z Golędzinowa. W stan gotowości postawiono również wojskowe garnizony w Małopolsce, chociaż wojska użyto tylko w jednym przypadku. Samoloty wojskowe rozrzucały ulotki wzywające do przerwania strajku.
     Ale przede wszystkim policja przystąpiła do fizycznego tłumienia siłą szczególnie aktywnych ognisk strajkowych, także przy użyciu broni palnej – do aresztowania działaczy ludowych i wiciowych, do likwidowania straży strajkowych, których z kolei w razie potrzeby broniły całe wsie. Jak taka likwidacja straży odbywała się na przykład w Majdanie Sieniawskim w powiecie jarosławskim, opowiadał rolnik – Adam Gmoch:
„Ludzie młodzi i starzy, matki z dziećmi na rękach przyszli zobaczyć, co to będzie, że aż tyle policji przyjechało. Policja z daleka otoczyła ludzi zgromadzonych tworząc kocioł z którego nie można było się wydostać. Na komendę policjanci położyli się na ziemi, na komendę padła salwa do zgromadzonego tłumu. Powstał krzyk i jęki rannych i umierających. Salwy powtórzyły się. Młoda matka (Brzyska Katarzyna) trzymała synka na rękach – kula dum-dum rozdarła brzuch dziecka, wypłynęły jelita. Matka śmiertelnie ranna padła na ziemię trzymając w objęciach swego synka....Ludność rzuciła się do ucieczki. Pozostało na placu 8 trupów, kilkunastu rannych. Za uciekającymi policja puściła się w pogoń strzelając za nimi.....Rannych bito pałkami gumowymi....Ja upadłem. Policja biła mnie pałkami. Myślałem, że mnie na śmierć zabiją, ale nie dobili”. (wg.„Strajk chłopski w Małopolsce w 1937 r.”). Tego dnia w Majdanie Sieniawskim policja zastrzeliła 15 chłopów.
     W innych wsiach było podobnie - przytoczmy jeszcze na ten sam temat opowieść Wojciecha Jamróza z Kasinki Małej powiatu limanowskiego:
„...policja oddała salwę w tłum, od której na miejscu zginęło 4 chłopów. Wówczas prezes (SL) Widzisz zeskoczył z konia i począł uciekać w pole. Policja jednak strzelała pojedynczo za upatrzonymi ofiarami i jedna z kul trafiła prezesa. Padł na ziemię, lecz zerwał się i chciał biec dalej, a wtedy drugi strzał powalił go znowu. Nie był wtedy jeszcze zabity, lecz ciężko ranny. Po tej strzelaninie tłum rozbiegł się a na miejscu zostali zabici i ciężko ranni.(...) Nadbiegła wtedy żona prezesa Widzisza i chciała parę słów zamienić z rannym śmiertelnie mężem, lecz policja nie dopuściła jej do niego.(...) I inne kobiety, które chciały zobaczyć się ze swymi bliskimi policja potraktowała brutalnie odpychając je i kopiąc i nie zważając na to, że Widziszowa była w ciąży.”( wg. Dziennika Ludowego” z 1957 r.) W tym dniu w Kasince Małej policja zabiła 9 rolników.
     W sumie, w czasie tego sierpniowego strajku, w 10 wsiach Małopolski policja 
II Rzeczypospolitej zabiła 44 chłopów, setki zostało rannych. Aresztowano ok. 6000 rolników, z tego 617 skazano na kary więzienia od dwóch miesięcy do 5 lat. Wśród skazanych przeważali działacze Stronnictwa Ludowego i Związku Młodzieży Wiejskiej – partii i organizacji przecież legalnych. 
     Na tym nie koniec. Władze sanacyjne postanowiły dodatkowo ukarać buntownicze wsie. Chociaż to strzelanie do chłopów historycy nazywają „pacyfikacją”, istniał również inny, już postrajkowy rodzaj pacyfikacji, który można by określić jako „zemstę pacyfikacyjną”. Wówczas, przed 80. laty, było to niestety często używane, swojskie, choć groźne określenie. Najczęściej wprawdzie pacyfikowano wsie zamieszkałe przez ludność białoruską lub ukraińską, burząc nawet cerkwie. Ale nie tylko. Na rok przed strajkiem sierpniowym, na jesieni 1936 r. spacyfikowano Zamojszczyznę. Tym razem, w sierpniu 1937 r. – Małopolskę. Co to znaczy „pacyfikacja” postrajkowa opowiadał Antoni Drożdżowski z pow. Dąbrowa Tarnowska:
„We wsi Żdżary była wielka pacyfikacja 27 sierpnia 1937 r. Przyjechało kilka ciężarówek policji granatowej i Strzelca, otoczyli wieś i prowadzili pacyfikację. Poszukiwano rzekomo broni, a przy tym bito ludność. W domu Walaszka Józefa rozbijano sprzęty, rozsypano zboże bijąc przy tym domowników. W domu Kawy Jana zostały sprzęty połamane. Mąka, zboże, fasola rozwalone i pomieszane. Żona Wiktora Kawy coś tam powiedziała przeciw policji, została ukarana grzywną 30 zł.” (wg. „Strajk chłopski w Małopolsce w 1937 r.”)
I może jeszcze relacja Jana Kuźniaka z Iłowca na ten sam temat:
„...ok. godziny 10 rano zjawili się w naszej wsi policjanci. Przyjechali na koniach i przyszli pieszo. Było ich mniej-więcej 200(...) Najpierw rozwalili dom Stanisława Rycaka a później mój.(....) Z naszego domu i ze stodoły zrzucili dachy, powybijali okna wraz z ramami, połupali drzwi, potłukli obuchami siekier sieczkarnię, porąbali ubrania. Tylko pierzyny ocalały, bo matka zdążyła je wynieść do sąsiadów.” (wg. „Dziennika Ludowego” z 1957 r.)
     W ostatnich dniach strajku i zaraz po strajku, policja granatowa „spacyfikowała” w ten sposób ponad 700 gospodarstw działaczy ludowych i wiciowych, organizatorów strajku.
*      *      *
     To nie były incydenty. Policja, do której tradycji i etosu nawiązuje policja III i IV RP, bardzo łatwo sięgała po broń palną, jeśli władze sanacyjne kazały tłumić chłopskie lub robotnicze strajki, rozpędzać demonstracje ludzi domagających się respektowania ich praw politycznych lub poprawy warunków pracy i życia. Sierpniowy strajk chłopski poprzedzały w latach 30-tych inne strajki chłopskie i robotnicze, o szerszym bądź tylko o lokalnym zasięgu. Wiele z nich miało krwawy przebieg. Padali zabici i ranni. Tak było m.in. w marcu 1936 r. w Krakowie, gdzie policja zabiła 10 uczestników solidarnościowej, z robotnicami „Semperitu”, demonstracji, czy 16 kwietnia tego roku we Lwowie, gdzie policja zabiła 14 uczestników pogrzebu bezrobotnego, zabitego dwa dni wcześniej przez policjanta. 
    Warto również, prezentując przykłady, przypomnieć inne daty: 
  • 2 stycznia 1930 r. – we wsi Lutczyna, pow.Rawa Ruska policja otworzyła ogień do demonstrantów zabijając 2 rolników;
  • 19 maja 1931 r. w Jaworznie policja zastrzeliła podczas strajku 5 górników;
  • 17 marca 1932 r. – w starciach ze strajkującymi w Pabianicach policja zastrzeliła 5 robotników;
  • w czerwcu i lipcu tego roku od kul sanacyjnej policji zginęło w Łapanowie, pow. Bocheński – 5 chłopów, w pow. Leskim – 7 chłopów; w Jadowie pow. Radzymiński – 3 chłopów.
     Angielski historyk, Norman Davies, w książce „Historia Polski. Boże Igrzysko” tak opisuje tłumienie protestu chłopów w Berechach Dolnych, w pobliżu Sanoka: 
„Dla przywrócenia porządku wezwano 500 osobowy oddział policji, batalion piechoty i eskadrę samolotów. 6 osób zostało zabitych, 278 zatrzymano, 3 skazano na śmierć za podżeganie do buntu. W 1933 r. konfrontacje między chłopami i policją przybrały rozmiary niewielkiej wojny partyzanckiej, zwłaszcza w rejonach Łańcuta, Rzeszowa, Leżajska i Przeworska. Było dziesiątki zabitych, setki rannych, pobitych przez policjantów, tysiące aresztowań.”
     Policjanci zabijali, bili i aresztowali legalnie. Zabójcy chłopów, robotników, bezrobotnych pozostawali bezkarni. Władze sanacyjne przygotowały właściwe dla tego instrumentarium prawne. Łatwo było skazywać nie policjantów zabójców, czy tych, którzy wydawali rozkazy, lecz chłopów, robotników, bezrobotnych. W sierpniu 1931 r. Ministerstwo Sprawiedliwości wprowadziło w życie nowy regulamin więzienny zrównujący więźniów politycznych z kryminalistami; we wrześniu tego roku ogłoszono dekret o wprowadzeniu postępowania doraźnego w sądownictwie; w marcu 1932 r. uchwalono nową ustawę o zgromadzeniach dającą władzom administracyjnym kontrolę nad nimi i możliwość uznawania ich za nielegalne; w sierpniu tego roku dekretem prezydenta zawieszono niezależność sędziów, a minister uzyskał prawo przenoszenia sędziów bez ich zgody oraz prawo usuwania ze stanowisk prezesów sądów. W październiku 1932 r. podporządkowano rady adwokackie administracji, a następnie ograniczono uprawnienia i poddano kontroli rządu Najwyższy Trybunał Administracyjny. Te reformy z czymś i dziś się nam kojarzą...

     Kolejnym krokiem „uzdrawiania” Rzeczpospolitej czyli „sanacji” było utworzenie w czerwcu 1934 r. w Berezie Kartuskiej „miejsca odosobnienia”, czyli po prostu obozu koncentracyjnego, gdzie osadzano przeciwników politycznych na mocy decyzji administracyjnych. 
Krystyn W. Dąbrowa

Największy zasięg strajki chłopskie miały w Małopolsce

Manifo.com - free website