MAZOWIECKIE I WARSZAWSKIE POKOLENIA

 

WARSZAWSKIE POKOLENIA

Tam i z powrotem pod Lenino

WROCŁAW 2017

Marek Zatorski
LENINO – TAM I Z POWROTEM 

A droga wiedzie w przód i w przód,
Choć zaczęła się tuż za progiem 
I w dal przede mną mknie na wschód,
                               A ja wciąż za nią - tak jak mogę... 
                               Skorymi stopy za nią w ślad - 
     Przed podróżą na Białoruś dnia 29 maja 2017 roku odwiedziłem kapitana WP (majora Związku Strzeleckiego) artylerzystę Juliana Lecha. W Jego imieniu zapalę znicz na cmentarzu w Lenino, ku pamięci Jego Towarzyszy walki, którzy padli w bitwie 12-13 października 1943 r. Uczestnik tej bitwy, kawaler Orderu Wojennego Virtuti Militari kapitan Julian Lech urodził się 24 kwietnia 1924 r. w Chlewczanach. Wraz z rodziną 10 lutego1940 r. został deportowany na Syberię. Ponieważ był wysoki, dobrze zbudowany, wysportowany - wyglądał poważniej niż wskazywała na to metryka. Pozwoliło mu to dodać sobie dwa lata, by dostać się do wojska. 4 maja 1943 r. wstąpił ochotniczo do 1 Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki w Sielcach nad Oką. Otrzymał przydział do 2 pułku piechoty. Ukończył Szkołę Podoficerską Artylerii w specjalności wojskowej obsługa rusznicy 45 mm. Swój chrzest bojowy przeszedł w słynnej bitwie pod Lenino 12-13 października 1943 r. na terenie Białorusi. Podczas bitwy dowodził działonem 45 batalionu 2 pułku piechoty. Brał udział w walkach o Przyczółek Warecko-Magnuszewski, w czasie walk o Pragę został ciężko ranny. Wbrew lekarzom 14 września 1944 r. uciekł ze szpitala w Mińsku Mazowieckim i dołączył do swojej baterii. Uczestniczył w wyzwoleniu Warszawy 17 stycznia 1945 r., a następnie w walkach o Bydgoszcz, Wał Pomorski, Cedynię, Siekierki. Forsował Odrę i Starą Odrę. Przez Oranienburg dotarł do Berlina, uczestniczył w zdobywaniu politechniki. Po zwycięskim zakończeniu wojny był w wojsku, ale 10 lipca 1957 r. został z niego zwolniony. W latach 1957-1979 pracował w Kopalni Węgla Kamiennego „Wałbrzych”, a w latach 1981-1990 w Urzędzie Miejskim Wałbrzycha. W 1999 r. zainicjował utworzenie w Wałbrzychu koła Związku Żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego i 1 został jego prezesem. Po przekształceniu koła w oddział powiatowy Związku Weteranów i Rezerwistów Wojska Polskiego nadal kieruje pracą związkową.
Dzień 1
     Dnia 1 czerwca 2017 r. rozpoczęła się moja podróż do Lenino, na wschodnie rubieże Białorusi. Ubrałem się w mundur żołnierza I Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki, wziąłem spakowany plecak i atrapę karabinu z czasów wojny. Z domu wyszedłem o godz. 10:00. Pieszo przeszedłem do Łagiewnik, pobliskiej wioski oddalonej o 2,5 km. W sklepie przy przystanku autobusowym zaopatrzyłem się w karton. Wypisawszy na nim WROCŁAW ustawiłem się w odpowiednim miejscu. Był to mój pierwszy podróżniczy autostop w życiu, a złapałem go już po 3 minutach! Kierowca osobówki był łysy, o przyjaznym spojrzeniu. Wsiadłem i ruszyliśmy. Rozmowy w aucie toczyły się o historii żołnierzy polskich, o rzezi wołyńskiej i o mojej podróży. Okazało się, że nasi dziadkowie pochodzą z tych samych terenów II RP - Wołynia. W samo południe dotarłem na przedmieścia Wrocławia, gdzie się pożegnaliśmy.
     Pieszo ruszyłem do centrum miasta. W okolicach Dworca Głównego przypadkowo spotkałem mojego wrocławskiego kolegę związkowego kapitana Janusza Fuksę. Na kilka tygodni przed podróżą udzielił mi on kilku porad odnośnie wyprawy na Białoruś. Na jego wniosek prezes Dolnośląskiego Oddziału ZWiRWP płk Krzysztof Majer wystawił oficjalne pismo do władz administracyjnych Polski i Białorusi, tłumacząc w nim cel mojej podróży i prosząc o udzielenie wszelkiej pomocy. Pismo to wielokrotnie okazywałem na Białorusi. Po kilku minutach rozmowy kpt. J. Fuksa życzył mi powodzenia w wyprawie i pożegnaliśmy się uściskiem dłoni.
     Po dotarciu do rynku spotkałem się tam z moim serdecznym kolegą Tomkiem Bielakowskim ps. Waciak. Znamy się już od ponad 5 lat w ramach mojego członkostwa w Grupie Rekonstrukcji Historycznej Festung Breslau, wraz z nim odtwarzamy sylwetki żołnierzy Armii Czerwonej. Z Waciakiem pieszo poszliśmy do jego domu. Nie ukrywam, że zmęczenie dawało mi się we znaki. Czułem ból ramion od wrzynających się szelek plecaka, miałem obtarty palec u nogi po źle ułożonej wkładce. W domu Waciaka wziąłem prysznic, po czym poszliśmy do pobliskiej pizzerii. Po powrocie uznałem, że muszę odpocząć i zrobiłem sobie dwu- i półgodzinną drzemkę. Następnie obejrzeliśmy film Gwiezdne wojny, w międzyczasie rozmawiając o mojej podróży. O godz. 1:00 w nocy Waciak odwiózł mnie samochodem na dworzec autobusowy, gdzie wsiadłem do autokaru na Warszawę.
     Tak zakończył się mój pierwszy dzień podróży, okupiony uszkodzonym palcem stopy, który dawał się we znaki przez całą drogę.
Dzień 2
     Do Warszawy dotarłem o godz. 6:40, czyli sporo przed czasem. Wsiadłem w metro. Dotarłem do centrum miasta. Na ławce przy Pałacu Kultury i Nauki (kiedyś im. Józefa Stalina) zjadłem śniadanie, umyłem zęby i w ciepłych promieniach słonecznych uzupełniłem dziennik wyprawy. Następnie pieszo poszedłem pod Syrenkę Warszawską na wybrzeże Kościuszkowców, a potem pod Pomnik Kościuszkowców, upamiętniający przeprawę żołnierzy 1 Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki na pomoc powstańczej Warszawie w 1944 r. Pod pomnikiem umówiłem się z kolegą Ireneuszem Jarmołowiczem - Irkiem, który tak samo jak Waciak należy do GRH Festung Breslau. Wsiedliśmy w auto i pojechaliśmy do jego antykwariatu, aby posiedzieć i pogadać. Na podróż Irek sprezentował mi latarkę z paralizatorem, mówiąc: „Przyda Ci się, miej go zawsze pod ręką”. Do tego podarku jeszcze wrócę w dniu 5 podróży.
     O godz. 11:30 dotarłem pod blok mojego brata, bratowej i bratanka. Zjadłem obiad, wybawiłem się z bratankiem na zapas i poszedłem na miasto. Pod urzędem poczty na ul. Świętokrzyskiej spotkałem się z płk Tadeuszem Kowalczykiem. Poszliśmy do pobliskiej knajpy na herbatę. Godzinne spotkanie pozwoliło na załatwienie spraw organizacyjnych Stowarzyszenia Spadkobierców Polskich Kombatantów II Wojny Światowej, do którego to stowarzyszenia również należę. Tadeusz przekazał mi ciekawe wskazówki i adresy osób, które mogą mi pomóc podczas podróży.
     Na godz. 17:00 tego samego dnia w Barze Bolek na polu Mokotowskim umówiłem się z płk. Wacławem Feryńcem, synem kombatanta wojennego, uczestnika Bitwy pod Lenino, kawalera Orderu Wojennego Virtuti Militari (również) płk. Wacława Feryńca, którego czołg uczestniczący w Bitwie pod Lenino znajduje się w Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie.
     Na godz. 19:30 dotarłem do domu brata. Kolacja, pogawędki i do spania.
Dzień 3
     Pobudka o 4:30, śniadanie, zebranie całego majdanu i w drogę. Brat autem zawiózł mnie na przedmieścia warszawskie na trasę terespolską. Po 10 minutach łapania stopa zatrzymała się osobówka, kierowca podwiózł mnie na kilkadziesiąt kilometrów przed Mińsk Mazowiecki. Tam złapałem tira. Było to moje pierwsze zetknięcie z tym środkiem lokomocji. Za kierownicą siedział młody chłopak przed trzydziestką. Rozmowa toczyła się o mojej podróży, historii, a przede wszystkim o prostych sprawach życiowych. Z racji, że kierowca zjeżdżał z mojej trasy, przez SiBi-radio zorganizował mi kolejnego tirowca, który podwiózł mnie do Międzyrzecza Podlaskiego. Po dotarciu udałem się na pobliską stację benzynową uzupełnić dziennik podróży i zjeść śniadanie.
     Przed południem dotarłem do Białej Podlaskiej samochodem osobowym. Podczas rozmowy z kierowcą dowiedziałem się, że w Terespolu czynna jest 24 godziny Biedronka, a to bardzo istotne w moim przypadku, ponieważ nie wiedziałem, o której godzinie dotrę nad granicę, a warto byłoby tam wstąpić po drobne zaopatrzenie. Jak za każdym razem, wzbudziłem zaciekawienie kierowcy swoją eskapadą na wschód. (...)
c,d,n,

Plik do pobrania:

O autorze:

  Marek Zatorski po wyborze na funkcję prezesa Koła Miejskiego Związku Weteranów i Rezerwistów Wojska Polskiego imienia 1 Korpusu Pancernego WP w Dzierżoniowie w 2014 r. inspiruje i osobiście podejmuje wiele działań na rzecz renowacji miejsc pamięci narodowej i popularyzacji historii. Są wśród nich np. dzierżoniowskie uroczystości 70. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, udział w remoncie żydowskiego pomnika Ofiar Zagłady w Pieszycach, czy remont, wraz ze stowarzyszeniem KURSK, pomnika poległych żołnierzy Armii Czerwonej we wsi Garncarsko w gminie Sobótka. Współorganizował też wyjazd do francuskiego miasta Belfort na 70. rocznicę jego wyzwolenia. Aktywnie uczestniczy w wielu przedsięwzięciach Stowarzyszenia Spadkobierców Polskich Kombatantów II Wojny Światowej, w którym jest członkiem Prezydium Zarządu Głównego. W bunkrze przy ul. Daszyńskiego w Dzierżoniowie urządził Izbę Pamięci Żołnierza Polskiego i skutecznie zabiega o pozyskiwanie do niej eksponatów.

1 czerwca 2017 r. w mundurze żołnierza 1 Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki wyruszył na wędrówkę historyczną po Białorusi. Celem podróży było miasteczko Lenino, gdzie w dniach 12-13 października 1943 r. swój chrzest bojowy otrzymała 1 Dywizja Piechoty im. T. Kościuszki, sformowana w ZSRR w maju 1943 r. w Sielcach nad Oką. Wyjaśnił, że od wielu lat zależy mu na pamięci o polskich żołnierzach, którzy szli ze Wschodu, walcząc ramię w ramię z żołnierzami Armii Czerwonej i wyzwalając Polskę spod okupacji niemieckiej. Lenino jest ich symbolem, tak jak symbolem żołnierzy generała Andersa jest Monte Cassino, gdzie bohatersko ginęli. Uważa, że ani o jednych, ani o drugich nie powinniśmy zapominać, a z pewnością nie powinniśmy wartościować krwi przelanej przez Żołnierza Polskiego.

Źródło: ZWIĄZEK WETERANÓW I REZERWISTÓW WOJSKA POLSKIEGO DOLNOŚLĄSKI ODDZIAŁ WOJEWÓDZKI imienia 2 Armii Wojska Polskiego; Marek Zatorski: LENINO – TAM I Z POWROTEM

Manifo.com - free website