Dzień 2 Do Warszawy dotarłem o godz. 6:40, czyli sporo przed czasem. Wsiadłem w metro. Dotarłem do centrum miasta. Na ławce przy Pałacu Kultury i Nauki (kiedyś im. Józefa Stalina) zjadłem śniadanie, umyłem zęby i w ciepłych promieniach słonecznych uzupełniłem dziennik wyprawy. Następnie pieszo poszedłem pod Syrenkę Warszawską na wybrzeże Kościuszkowców, a potem pod Pomnik Kościuszkowców, upamiętniający przeprawę żołnierzy 1 Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki na pomoc powstańczej Warszawie w 1944 r. Pod pomnikiem umówiłem się z kolegą Ireneuszem Jarmołowiczem - Irkiem, który tak samo jak Waciak należy do GRH Festung Breslau. Wsiedliśmy w auto i pojechaliśmy do jego antykwariatu, aby posiedzieć i pogadać. Na podróż Irek sprezentował mi latarkę z paralizatorem, mówiąc: „Przyda Ci się, miej go zawsze pod ręką”. Do tego podarku jeszcze wrócę w dniu 5 podróży.
O godz. 11:30 dotarłem pod blok mojego brata, bratowej i bratanka. Zjadłem obiad, wybawiłem się z bratankiem na zapas i poszedłem na miasto. Pod urzędem poczty na ul. Świętokrzyskiej spotkałem się z płk Tadeuszem Kowalczykiem. Poszliśmy do pobliskiej knajpy na herbatę. Godzinne spotkanie pozwoliło na załatwienie spraw organizacyjnych Stowarzyszenia Spadkobierców Polskich Kombatantów II Wojny Światowej, do którego to stowarzyszenia również należę. Tadeusz przekazał mi ciekawe wskazówki i adresy osób, które mogą mi pomóc podczas podróży.
Na godz. 17:00 tego samego dnia w Barze Bolek na polu Mokotowskim umówiłem się z płk. Wacławem Feryńcem, synem kombatanta wojennego, uczestnika Bitwy pod Lenino, kawalera Orderu Wojennego Virtuti Militari (również) płk. Wacława Feryńca, którego czołg uczestniczący w Bitwie pod Lenino znajduje się w Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie.
Na godz. 19:30 dotarłem do domu brata. Kolacja, pogawędki i do spania.