(...) Zgłaszamy się na jedną z powstańczych kwater przy Rynku Starego Miasta, gdzie jak się później okazało, przyjmuje nas sam dowódca 102 kompanii, chorąży „Mierosławski” (Zdzisław Mayzner), z batalionu „Bończa”, zgrupowania „Róg”.
Początkowo rozmowa była krótka: bez broni nie będzie z nas wojska - jednak nie rezygnujemy, przedstawiamy swoją doskonałą znajomość Starówki i to podziałało. Porucznik „Mierosławski” prosi na świadka sierżanta „Lopka” (Stanisław Kwiatkowski) przy odbieraniu od nas przysięgi - zostają tylko formalności, wręczenie opasek i do boju.
Ja otrzymuję przydział na barykadę przy ulicy Piwnej, u wylotu Placu Zamkowego, jako łącznik do dyspozycji dowódcy tej barykady „Okularnika” (plut. Romuald Nagórski). Moim zadaniem, poza obowiązkami łącznika, było doprowadzanie oddziałów do stanowisk bojowych, dostarczanie butelek zapalających oraz oczywiście udział w obronie barykady. No i 8 sierpnia otrzymałem rozkaz przeprowadzenia grupy zwiadowczej na Zamek Królewski, który w tym czasie nie posiadał stałej obsady, a i Niemcy nie kwapili się do jego obsadzenia.
Do zamku dotarliśmy bez przeszkód i po pokonaniu częściowo rozbitych schodów znaleźliśmy się na dachu, a właściwie na stropie ostatniej kondygnacji, ponieważ dachu już nie było. Obserwujemy, jak na wiadukcie Pancera, od domu Schichta wyrusza oddział niemiecki w kierunku Krakowskiego Przedmieścia i gdy podeszli na wysokość pałacu Pod Blachą, jeden z powstańców wypuścił serię ze szmajsera. Zamieszanie wśród Niemców i po chwili zaczęło się ostrzeliwanie zamku.
Dostałem rozkaz powiadomienia dowódcy odcinka o zbliżającym się oddziale niemieckim. W ciągu kilku minut dobiegłem do Piwnej i tu zaskoczenie, ulica jest pod ostrzałem, Niemcy są już w zamku. Moment zastanowienia, na drugą stronę chyba siedem kroków, biegnę. Już w bramie padam na podłogę - nie wiem dlaczego? Ale gdy chcę się podnieść już wiem co się stało, czuję ogromny ból w okolicy serca. Ktoś mnie podnosi, krew pod ubraniem, krew w ustach. To już chyba koniec, myślę sobie, wspominając opisy walk na Dzikim Zachodzie, kiedy to trafiony w pierś cowboy pluje krwią i po chwili kona. (...)