W.Stelmach-Przyczynek
Waldemar Stelmach
Przyczynek
Dziennik TRYBUNA/1-2 października 2021
Zarząd „Pokoleń” z Lubelszczyzny zwrócił się z sugestią o wyrażenia swoich opinii o przyszłości lewicy w Polsce…
Oto kilka moich zdań dotyczących fragmentu ww. tematu.
Jest sprawą oczywistą, że działania PiS wespół z ich aliantami unieszkodliwić można jedynie przez zjednoczenie sił anty prawicowych. Niech się w tym pojęciu mieszczą wszyscy, którzy mają serce po lewej stronie lub choćby tylko lewoskrętnego zeza (to taka romantyczność).
Problem zjednoczenia jest trudny do rozstrzygnięcia z dwóch, co najmniej, powodów.
Pierwszy to ten, że tzw. prawica, czyli rządzący, dysponuje dziś znacznymi środkami ekonomicznymi, w związku z czym stale przekupuje społeczeństwo datkami, dodatkami, darowiznami, niektórych stanowiskami, pomijając problemy społeczno - polityczne i praworządnościowe. My, przeciwnicy tzw. prawicy – nie mamy, póki co, takich możliwości; więc przegrywamy! Polityka będąc skoncentrowanym wyrazem ekonomii, nie jest bazą, fundamentem, odskocznią. Jest ideologią, obietnicą…Kto wygra z pieniędzmi, z odczuwalnymi (przynajmniej przez część społeczeństwa) dobrami ekonomicznymi?!
Druga trudność – i jej poświęcę więcej uwagi – polega na tym, że wszelkie zjednoczenia, fronty, koalicje, alianse i organizacje mają (muszą mieć ?) swoich przywódców, leaderów, w związku z czym problem jedności rozbija się najczęściej na rafach owego przywództwa. Komu ono przynależy? Największym liczebnie, najmądrzejszym (kto to oceni?), najbardziej przebojowym czy najbezczelniejszym? I najczęściej nie chodzi o organizację przywódczą, ale o konkretne osoby. Niestety. Refleksja jest taka: egoizm, snobizm, zarozumiałość i hucpa dominują zbyt często nad interesem, intelektem i inteligencją. To właśnie główny czynnik destrukcji: chorego ego. Może prof. Abraham Maslow (Amerykanin, syn rosyjskich emigrantów) , guru osobowości i motywacji, nie miał 100 % racji pisząc w swojej książce Motywacja i osobowość, (wyd. PAX, 1990, str. 381), że „Zdrowi ludzie czują niechęć do posiadania władzy”, ale dobrze jest ten cytat znać. Pamiętać o nim… na wszelki przypadek.
Przy oficjalnym procesie jednoczenia wszyscy są, oczywiście, za zjednoczeniem, zgodą i…wszyscy chcą, znów oczywiście, dowodzić/przewodzić tej zgodzie. Aczkolwiek oficjalnie, na zewnątrz, wcale to tak nie wygląda. Wynajduje się i ogłasza publicznie ideologiczne, światopoglądowe, programowe i inne przeszkody na zjednoczeniowej drodze: …na które ja, przywódca nie mogę się zgodzić. Co jasne (sic!), w imieniu członków mojej organizacji. Tak jakby programów czy poglądów nie można było zmienić podporządkowując je ogólniejszym celom strategicznym.. Nie są one przecież dane przez jakiegoś Buddę, Jezusa czy innego Allaha. Stworzyli je ludzie, działacze i oni mogą je zmienić na inne, na lepsze, na chwilę choćby! A’propos tego ostatniego elementu: chwili. Żadne sojusze nigdy nie trwały wiecznie! Ale były skuteczne wtedy, kiedy trwały. Oto niektóre dla udowodnienia stwierdzenia i utwierdzenia się w przekonaniu, że są one efektywne i potrzebne. Weźmy przykłady najprostsze, trywialne może nawet, ale skuteczne. Wszystkie konkurencyjne mocno stacje telewizyjne dla zysków potrafią się zjednoczyć i reklamy emitują dokładnie o tych samych godzinach. Nie ma żadnej konkurencji wtedy. Działają absolutnie wspólnie i jednocześnie dla jednego celu: zarobku. Nie ma ucieczki od owego ujednoliconego czasu reklam. Jest omnipotencja.
Wszyscy jednoczący się muszą mieć jeden wspólny cel i mogą też mieć inne, zróżnicowane. Tak jest uczciwie. Tak jak to zrobiła prawica. Dlaczego by nie brać z niej dobrego przykładu? To byłaby mądrość, a nie żaden wstyd wynikający z naśladownictwa, eklektyzmu czy czegoś tam jeszcze. Amerykanie, na przykład, korzystali z hitlerowskich naukowców przy konstruowaniu bomby atomowej. Nie wstydzili się. Jeśli odwoływanie się do działań prawicy (poza oczywistymi i znanymi wyjątkami) jest dla kogoś ujmą, to proszę, są inne przykłady.
Mao Tse Tung głosił kiedyś mądre hasło: Niech rozkwita 100 kwiatów na jednej glebie. Dziś jest ono zapomniane. Szkoda i nieważne jakby się miała ta gleba teraz nazywać. Ważne żeby wydała dobry owoc. Gdyby mógł rozkwitać socjalizm pojmowany wg R. Luxemburg, K. Liebknechta, Marksa czy Kautskyego i innych, a nie tylko ten jeden narzucony, rosyjski wzorzec, to jego sytuacja (socjalizmu) byłaby aktualnie zupełna inna. Ale byłby to socjalizm!
Niegdyś wielcy tego świata: carowie, cesarze, kajzer, inni monarchowie potrafili zjednoczyć się (Triumwiraty w starożytności, Św. Przymierze w epoce feudalizmu, oś Rzym-Berlin-Tokio w czasach nam współczesnych, Unia Europejska i jej poprzedniczka Wspólnota Węgla i Stali) dla osiągnięcia określonych celów. Potrafiono zrezygnować z osobistych ambicji. Czy dziś np. panowie Zandberg, Czarzasty, Hołownia… nie mogą się dogadać?! Cel podstawowy mają jakby wspólny: odsunąć szkodliwy społecznie PiS od władzy. A zatem panowie, skończyć z politykierstwem i zająć się polityką. Zejść z tzw. sceny politycznej, bo na scenie są zazwyczaj tylko aktorzy (nie zawsze dobrzy), czasem błazny - i zająć się działaniem rzeczywistym, pracą u podstaw. Nie udawaniem, jak to u aktorów na scenie bywa. Widz / wyborca to zauważy!
Przypomnijmy, że w ramach tzw. rewolucji białych kołnierzyków nawet właściciele, kapitaliści potrafili zrezygnować z części swoich uprawnień/prerogatyw na rzecz zarządzających, pracowników najemnych (białych kołnierzyków).
A może lepiej byłoby wziąć przykład ze Szwajcarów? Tam szef rządu; prezydent, zmienia się co roku. Wybierany jest spośród aktualnych ministrów. Więc może w naszych, lewicujących koalicjach, też tak by można?
Jeśli ktoś ma bardziej wzniosłe myśli niż przyziemna polityka, niech się zwróci ku sztuce. Rosyjskie, symboliczne „trojki” pokazują jeden zaprzęg w którym ciągną razem 3. konie ( lud, prawosławna religia i car). A jeśli się komuś nie podoba, bo to rosyjski przykład (sic), to niech popatrzy na ‘zachodnie’ kwadrygi. Tam są cztery konie w jednym zaprzęgu. Ciągną razem, a woźnica może się co jakiś czas zmieniać. Panowie , bądźcie Rumakami Lizypa!
A może sięgnąć trzeba rozumnie do prawie współczesnej sytuacji polskiej, sprawdzonej, w której lewica grała istotną rolę. To „Okrągły stół”. Chwalebny przykład konsensusu. Wykorzystajmy go w węższym gronie; w gronie lewicy.
Ktoś się żachnie: metafory!. Tak, tylko, że one zawsze coś odzwierciedlają. Mądrość, dążenia do zmiany, sukces..
Opowiadam się za zjednoczonym przywództwem antypisowców bo:
* zespół ( w tym kierowniczy; np. sztab w wojsku) lepiej sobie radzi z pewnymi problemami niż jednostka,
*jest zróżnicowane (bogatsze) podejście do każdego zagadnienia
* myślenie twórcze (refleksyjne) przeważa w końcu nad krytycznym myśleniem, a to ostanie – niestety – dominuje na razie nad prognostycznym
* jest większe zaangażowanie
* może wystąpić pozytywna rywalizacja wewnętrzna
* słowotok (oratorstwo) nie jest dla bliskiego grona argumentem
*sposób myślenia przywódców musi być społeczny (grupowy) bowiem rezultaty ich działania mają także społeczny (grupowy) skutek.
P.S. Dosłownie kilka dni temu przeczytałem świeżo wydane wiersze Jerzego Kawiaka Awanse. Jeden z nich (str. 9) kończy się tak:
„Takie są zasady w tej życiowej grze
Wygrywa ten kto wspólnie zagrać chce”