To prawdziwe nieszczęście, że jubileusz stulecia odzyskania niepodległości przez Polskę przypada na czas rządów Prawa i Sprawiedliwości. Trudno bowiem oczekiwać, że obchody tego jubileuszu staną się prawdziwym świętem całego narodu zjednoczonego dumą ze swej przeszłości w sytuacji gdy obecnie rządzący podkreślają, że to właściwie nie jest stulecie, bo od tych stu lat należałoby odliczyć 45 lat Polski Ludowej. Zamiast więc wykorzystać tę rzadką okazję do budzenia uczuć patriotycznych, do edukacji historycznej, do budowania i umacniania wspólnoty narodowej mamy to co jest specjalnością PiS; brnięcie w bezsensowne spory, stawianie murów
i podziałów, odmawiania zasług inaczej myślącym.
Nie może w tej sytuacji dziwić fakt, że w naszym województwie utworzono dwa honorowe komitety obchodów tego jubileuszu, jeden przy wojewodzie, drugi przez marszałka. Z tego można domniemywać, że powstaną dwa, różne programy obchodów. Bardzo jestem ciekaw, jakie one będą właśnie
u nas, na ziemiach które jakoś nijak nie kojarzą się z rokiem 1918. Zamieszkaliśmy tu przecież dopiero w roku 1945, a skoro PRL ma być czarną dziurą w naszej historii, to jaki właściwie jubileusz będziemy tu świętować? Mnie wychodzi, że co najwyżej 27-lecia, a może nawet jedynie trzecią rocznicę wstawania z kolan. Jednego jednak możemy być pewni, będzie bogoojczyźniano, będzie martyrologicznie, będą dymy i kadzidła, będą ordery, ale tylko dla swoich, jednym słowem będzie pięknie. Oczywiście będą i nowe pomniki, stąd ten pomysł ze świata absurdu, czyli sto kolumn na stulecie, czyli czysta parodia hasła „tysiąc szkół na tysiąclecie”. Ale na nowe pomniki będzie trzeba sporo miejsca, stąd pomysły na burzenie tych wcześniej postawionych, które nie pasują obecnej władzy do jej koncepcji historii. Profesor Nałęcz pomysł likwidacji pomnika Niepodległości erygowanego w Wałbrzychu w siedemdziesiątą rocznicę wydarzeń listopadowych roku 1918 określił jako rekord kompromitacji w polityce historycznej PiS. Mamy w Gorzowie szansę ten rekord pobić, jako że nasz pomnik Niepodległości z placu Grunwaldzkiego jest od wałbrzyskiego starszy, że jednak postawiły go władze z czasów słusznie minionych zasługuje
w opinii co poniektórych wyłącznie na wyburzenie.
Wszystko to pokazuje, że zamiast wielkiego święta będziemy mieli festiwal awantur, zamiast powszechnej radości seanse nienawiści i demonstracje ksenofobii. Ciekaw jestem jakich gości zza granicy zaprosimy na nasze święto, skoro właściwie ze wszystkimi jesteśmy skonfliktowani, jeden Orban, choć słusznej postury, honorowej trybuny nie zapełni.
Mam tylko nadzieję, że nie zabraknie głosów sprawiedliwie i obiektywnie oceniających ostatnie stulecie polskiej państwowości, rolę i znaczenie polskich bohaterów, wszystkich ojców naszej niepodległości, nie tylko Józefa Piłsudskiego, ale i Ignacego Daszyńskiego, Wincentego Witosa, Wojciecha Korfantego, Polskiej Partii Socjalistycznej i wielu innych sił politycznych.
Polska lewica zamierza włączyć się w obchody stulecia Niepodległej, jest między innymi projekt zorganizowania w maju dużej konferencji naukowej na temat roli młodych działaczy PPS, jak choćby Stanisława Dubois'a w walce
o niepodległość i w odbudowie polskiej państwowości.
Swój program obchodów jubileuszu ma Stowarzyszenie „Pokolenia”, nad pewnymi pomysłami pracują także gorzowscy działacze „Pokoleń”.
Oby nie doszło do kolejnej kompromitacji, jakich wiele zafundowali nam aktualnie rządzący. Władza przeminie, a wstyd zostanie, tym bardziej,
że jubileusz stulecia można obchodzić tylko raz.
Jerzy Kułaczkowski